Opis
Gościu, siądź pod mym liściem, a odpocznij sobie… Posłuchaj śpiewu ptaków gnieżdżących w mojej rozłożystej koronie, poczuj na policzku powiew chłodnego wiatru w upalne popołudnie, spróbuj zrozumieć cichy szept drobnych liści, które co dnia przywołują dzieje lat minionych. Zanurz się w przeszłość miejsca, któremu od stuleci wiernie towarzyszę, i które współtworzę. Wszak jestem cichym świadkiem szeregu wydarzeń, zawiłych ludzkich losów, śmiechów, łez, utrapień. Podsłuchanych szeptów nie skrywaj dla siebie. Zasłyszaną historię chętnie opowiadaj…
Z PODSŁUCHANYCH SZEPTÓW BIEŃKOWICKIEJ LIPY
Tymi słowami wyjątkową opowieść rozpoczyna autor ciekawej książki wydanej w formie broszurowej pt. Z PODSŁUCHANYCH SZEPTÓW BIEŃKOWICKIEJ LIPY. Opowieść – legenda, w której narratorką jest 380-letnia Lipa, przedstawia wielowiekową historię miejsca, w którym rośnie. A trzeba wiedzieć, że była świadkiem pięknych i zarazem burzliwych dziejów Bieńkowickiego majątku, który niegdyś należał do dóbr królowej Bony. Jej rozłożyste konary z majestatem górują nad szlachetną bryłą odbudowanego z pieczołowitością dawnego polskiego dworu. Pomnikowe drzewo ma 380 lat, pamięta zatem pierwszy drewniany dwór, który powstał w Bieńkowicach w XVII wieku. Posadowiono go zresztą na fundamentach z kamienia identycznego jak ten, z którego zbudowany jest zamek w Niepołomicach.
STRAŻNICZKA MIŁOSNEJ HISTORII…
Zgodnie ze starym zwyczajem lipę posadzono zapewne na pamiątkę narodzin szlacheckiej córki. Warto zaznaczyć, że majątek w Bieńkowicach związany był z przedstawicielami wielu szlacheckich i magnackich rodów, m.in. Bonerów, Zamojskich i Tęgoborskich. Na początku XIX w. dziedzicem Bieńkowic był Onufry Sobolewski, a po nim – Stanisław Baczyński i rodzina Wierusz-Kowalskich. Ostatnimi właścicielami majątku byli Jasińscy. Z ich rodem związane jest tragiczne wydarzenie, które okryło dwór nimbem niesamowitości. Otóż w 1937 roku ówczesny jego właściciel, niespełna trzydziestoletni Zbigniew Jasiński, śmiertelnie się postrzelił. Miejscowa legenda głosi, że był nieszczęśliwie zakochany, a okoliczności tego zdarzenia były dość niezwykłe. Zbigniew w dniu śmierci sprowadził muzykantów, którym w cieniu lipy kazał grać religijne pieśni. Właśnie wówczas we dworze rozległ się nieszczęśliwy strzał. Od tego czasu nocami dało się w nim słyszeć brzęk tłuczonego szkła i przestawianych mebli, widziano nawet postać zmarłego panicza. Na prośbę matki Zbigniewa odprawiano egzorcyzmy. Najpierw uczynił to miejscowy proboszcz, ale kiedy okazały się nieskuteczne, powtórzył je sam biskup. Dopiero wówczas straszyć przestało.
Brat Zbigniewa – Tadeusz, w czasie II wojny światowej został bohaterem dywizjonu 300 i za służbę otrzymał order Virtutti Militari. Do Polski jednak nigdy nie wrócił. W 1946 roku Jasińscy zostali wywłaszczeni. Dwór stopniowo podupadał, aż do całkowitej ruiny. Dzięki odbudowie miejsce to na nowo odżyło, a potężna lipa znów zachwyca swym urokiem. Coraz częściej staje się istotnym elementem sesji fotograficznych nowożeńców oraz uczestników innych uroczystości rodzinnych: chrzcin, Pierwszych Komunii Świętych, bierzmowania, jubileuszy. Wróciła też dawna tradycja koncertów pod lipą. Obecni właściciele – rodzina Potrzebskich – nie skrywają jej przed światem. Podkreślają, że na starych fotografiach widać, iż żyli tu szczęśliwi ludzie, a lipa zawsze im towarzyszyła. Była świadkiem radości i miłości, narodzin i śmierci, szczęśliwych lat pokoju oraz rozpaczy wojny i zaborów. Widziała jak zmieniał się świat i nasza ojczyzna. Trafnym wydaje się zatem nazwanie tego wyjątkowego drzewa STRAŻNICZKĄ MIŁOSNEJ HISTORII.
PIĘKNE ILUSTRACJE
Niewątpliwym atutem tej pięknej opowieści są ilustracje oraz archiwalne zdjęcia. Inspiracją do powstania tego wyjątkowego opowiadania był udział Lipy z Bieńkowic w tegorocznej edycji konkursu DRZEWO ROKU 2022. STRAŻNICZKA MIŁOSNEJ HISTORII zajęła drugie miejsce zdobywając aż 4538 głosów. Do konkursu Lipę z Bieńkowic zgłosiło Starostwo Powiatowe w Bochni.
Opinie
Na razie nie ma opinii o produkcie.